Dzięcioł w drzewo pukał
Dzień i noc się rodzi, zapada.
Zdrowa ryba pluska w krainie -
Tak zaczyna się ta ballada.
Nad tą szczodrą, żyzną krainą,
Wschodzi nocą księżyc szczerbaty.
Wlazł na stołek, z łapczywą miną,
Gość dość mądry, chociaż dziobaty.
Raz rakieta leci, raz spada,
Dzięcioł tępo stuka na buku,
Ty mnie Adam weź i nie gadaj,
Ty mnie Adam weź i wydrukuj.
Hen po polach hula wietrzysko.
Jedzie pociąg z lewa na prawo.
Wyje nocą wychudłe psisko,
Na wsiach, co tętniły zabawą.
Pachnie lukrem i komitywą.
Złote zgłoski leją się ciurkiem,
Aby zatkać dziurę 'fałszywą',
Raz gałganem, a raz 'ogórkiem'.
Tu rakieta leci, tam spada,
Dzięcioł tępo stuka na buku,
Ty mnie Adam weź i nie gadaj,
Ty mnie Adam weź i wydrukuj.
Ktoś wyskoczy, ktoś przyhamuje,
Gdy za mocno, weźmie po pysku.
Milion aut, co noc się ładuje,
W byłym lesie, na karczowisku.
Kto wybrany chytrze się szczerzy.
Do wspólnego sięga, się cieszy.
Zacierają ręce bankierzy.
Liczą, ile weźmie na zeszyt.
Raz rakieta leci, raz spada,
Dzięcioł tępo stuka na buku,
Ty mnie Adam weź i nie gadaj,
Ty mnie Adam weź i wydrukuj.
Dwaj nas strzegą biali rycerze,
Łupią równo lud za ochronę.
Bielszy głosi, że nic nie zabierze,
Lecz po cichu zwija mamonę.
Sierp nad nami widać spod kołdry,
Który wisi na wieczną chwałę.
Lecz jak długo - wie to gość mądry,
Wszak się cieszy sporym kawałem.
Raz rakieta leci, raz spada,
Dzięcioł smutnie puka na buku,
Ty mnie Adam weź już, nie gadaj,
Ty mnie Adam weź tam i drukuj !