Komu zmięknie rura (wierszyk formistyczny)
Andrzejowi 'rura zmięknie'.
Prezes nadmie się jak fuga
I ze złości kota zruga.
I napuszy się w balonik,
By pofrunąć do Salonik.
Tam się dorwać do mównicy
I zażądać błyskawicy,
Gdyż, wpatrując się w Zeusa,
Strasznie weźmie go pokusa,
By się porwać, skrzyknąć ordę,
Pójść, Rudemu obić mordę.
Choć kosturem od derwisza,
Stłuc mu gębę - na Jowisza !
Tak mu dożarł aż do kości.
Tłukąc, spiętrzy się w nicości,
W trzeci wymiar się wydmuchnie,
A gdy czwarty mocno spuchnie,
Gdy mu wyjdą krwawe gały,
To rozpuknie się w kawały -
Jak Indianin apaczyński,
O czym pisał Makuszyński -
Ale nie z nadmiaru trawy,
Lecz od wybujałej sławy.
(będzie w prasie wzmianka mała)
Ot i już historia cała.