Wiersz dla nienasyconych matematyków *
Rzekł różniczek do różniczki,
Na różniczkę patrząc mężnie:
Popatrz, krzywą wznoszę prężnie.
Pomysł taki mi się snuje,
Że cię wezmę, zróżniczkuję.
Nawet kwadrans nie upłynie,
Zróżniczkuję po dziedzinie.
Limes kusi, więc z całej siły,
Raz a dobrze, jak Euler miły !
Już nie skryje żaden ciuszek
Gdzie dolinka, gdzie cycuszek.
Jak w nas miłość zakiełkuje,
W Monte Carlo przecałkuję.
Po twych stopach, brzuszku, licach
Wycałkuję, lecz w granicach.
A że romantycznie cenię,
Nie pogardzę podstawieniem.
Nim ulegnie kibić krągła,
Bądź mi gładka oraz ciągła.
* - pomysł wiersza yoteck52
Do pewnego zrozumienia wiersza wymagana jest podstawowa znajomość pojęć z
rachunku różniczkowego oraz całkowego (albo i niekoniecznie...)