Ars poetica?
Starałem się,
by światy w moich wierszach
wyglądały tak samo,
jak te rzeczywiste.
Z makolągwą,
całą upapraną w czerwieni,
z ciężkim kurzem
opadającym na drogę
po twoim odjeździe,
czy z połamanym konikiem
na biegunach,
co czekał na naprawę
aż minęło życie.
W głębi duszy
wiedziałem, że słowa
nie potrafią opisać osób ani rzeczy,
a uciekające dni
i tak zabiorą ze sobą
zapach chwil.
Pisząc,
czułem się jak dziecko,
które nabazgroliło
lwa z otwartą paszczą,
obdarzając go
cieniutkim rykiem
z własnego,
dziecięcego gardła.
Moje porażki
opisałem dokładnie w wierszach,
zamieszczanych
na ulotnych portalach
internetowych,
bez wiary, że robię coś,
co ma jakiekolwiek
znaczenie.