Kijów , miłość i zdrada- część trzecia
Na obszarze kijowskim, w lasku przy przecznicy
Wyjeżdżał właśnie tramwaj, spokojnie, pomału
Poruszał się na torach, w środku coś grało.
Śpiew czy pijackie głosy, komandirów grupa,
Swobodnie gardłowali, wiatr lekko dmuchał.
Jankowski z kompanią czekał w zaroślach,
Ktoś podał pomysł, już, ktoś inny, pozostać.
<Jak mi podjadą bliżej -wtedy atakować,
Brać ich, nie strzelać, teraz! Cicho się zachować.>
Kapitan dodał szeptem –<Niech ja ich zobaczę,
Szablą sieknę od razu, jak wlezą mi w łapę.>
Rzucił się w kłusem konno, za nim szwadron cały
I ogierów luźny szyk, konie dalej gnały.
Otaczają tramwaj, patrz pierścieniem zwartym,
Wpadają z bronią nagle, jak zajadłe charty .
<A wiązać mi ich, wiązać>- krzyczy Maurycy,
<Karabin naprzód stawiać, tam gdzie motorniczy.
Krasne są komandiry, języków, aż mnogo,
Kto tam ku nam zbliża się, nogi gonią kogo ?>
Wpada na torowisko, szwadron jazdy polskiej,
Trzeci z meldunkiem ważnym, bitwy Wyszhorodzkiej.
<Kapitanie nowiny, spore grupy wroga,
Uciekają do centrum, samego Kijowa.
Pościg, zaczynajmy już, nie zwlekać, nie czekać,
Tramwaj w ruch za nimi, na Dniepr, gdzie rzeka>.
Rusza w oka mgnieniu, ułan za ułanem,
Motorniczy kieruje się na Kreszczatik prawie,
Dudnią koła na szynach, pędzi ta maszyna,
Wpada wprost na przystanki i się nie zatrzyma.
Gdzieś kompania piechoty, w kolumnie marszowej,
Śpiewa pieść bolszewicką, ich sztandar czerwony.
Nagle huk, nagle, świst, strzał, to tramwaj szalony,
Niczym pociąg pancerny ,strzela w obie strony.
Rozbiegają się wszędzie, są też i zabici,
Serie prują za serią, ach ten motorniczy.
Na Podjomie zanika wzniesiony ludu śpiew,
Nadchodzi dzień zapłaty, gaśnie w słowach gniew.
Tętni w huku, uszach, melodii nowy ład,
Płynie falą strumienia, odbija się od krat.
Rozprasza się ulicami, zaułków, cień mglisty,
Kryją się bolszewicy, giną podłe glizdy.
Jak kij, co jest wrzucony, w mrowisko niedbale,
Porusza się, wrzuca w górę, to słup, mrowia fale,
Rzekłbyś matnia ożywia się jej snem pobudzona,
Przez popękane szyby, czerwonego łona.
Od Kreszczatika strony słychać wrzask, jęki,
Kijów jeszcze nie jest przez nas całkiem wzięty.