Historia (jak) prawdziwa
Ona, on i przyjaciele,
Mała czarna, lampka wina…
Tak to zwykle się zaczyna.
Potem nagle, jak grom z nieba,
Spotykają się spojrzenia,
Dłoń „przypadkiem” rąk dotyka,
Słowa zdają się muzyką.
Przemykają się uśmiechy,
Przyspieszają rytm oddechy,
Wzrasta puls i błyszczą oczy,
Ciała dreszczem drżą uroczym.
Już dla świata są straceni,
Już się stają jednym cieniem,
Już bez słów się rozumieją,
Zaczynają żyć nadzieją,
Że na zawsze razem będą,
Że ich troski nie dosięgną,
Uwierzyć w łut szczęścia skłonni,
Żartów losu nieświadomi.