Uśmiech jako zasłona dymna
w cztery strony
Zniechęcony życiem posyłasz
krzykaczom.
Niech patrzą, niech widzą tę dymną
zasłonę,
obronę przed życiem, bólem
przeznaczenia.
Istnienia kruchego ostrze
przytępione,
zranione jak zwierzę serce się
trzepocze.
Migocze znów gwiazda na swym
posterunku.
Ratunku, zawołasz jak zwykle
w jej stronę,
stracone już wszystko? Czy wszystko
przed nami,
gdy sami nie wiemy jak wyjść zza
tych krat.
Cały świat zamknięty w spokojnym
oddechu,
uśmiechu na pokaz pod wiatr.