Powiedz moje imię.
Zwykłym słowem spływającym po tapecie,
Bezwyrazem dźwięku udającym zdanie
Które nigdy nie było na Twojej palecie.
Siedem liter odegranych w ciągu snu,
Siedem razy powtórzone na bankiecie,
Siedem pustek cieńszych od lnu,
Siedem liter wymazanych w Twym notesie.
Jestem odcieniem szarości w ekstazie,
Przekleństwem na ustach czerwonych od złości,
Zaklętym wierszem w bezdusznym obrazie
Który nigdy nie ujrzał Twojej miłości.
Trzy sylaby znalezione na śmietnisku,
Trzy zdjęcia na wyblakłym papierze,
Trzy spółgłoski trzaskające przy ognisku,
Trzy sylaby tonące nad Twym nabrzeżem.
Jestem słowem kruchym, pomijanym,
Pustym bezdźwiękiem mojego imienia,
Wypowiedz je w końcu, wykrzycz ze ściany
Bym znów ożył pośród snów Twojego istnienia.
Powiedz moje imię chociaż raz przed snem,
Powiedz moje imię, odczytaj to zdanie,
Powiedz moje imię, zetknij się z moim tłem,
Powiedz moje imię, a zobaczysz co się stanie.