Niemoc
Wbija się głęboko pod oczodoły i kwitnie
Niczym słonecznik na drodze prostej.
Pod sercem ziarno niepewności rośnie pięknie,
Powoli oplata aortę swoimi korzeniami
By wbijać się mocniej w podświadomość,
W uczucie rozgrzewającej pustki pomiędzy dniami,
A nocami.
Zimową porą wychodzą potwory z szafy
By na nowo pielęgnować to co i tak kwitnie,
Nocą zbierają się niczym spóźnione telegrafy
I szepczą do ucha pomrucząc, cicho i dobitnie
Przypominają, że są tutaj pomiędzy korzeniami,
Pomiędzy dniami,
A nocami.
A Ty leżysz tak bezwładnie na krześle
Czując, że to nigdy nie mija.