"Enola Gay"
Nad grzbietem gór spadł deszcz piór,
rozpostartych ramion bombowych dni.
Cienie z chmur mają ażurowy wzór.
Jawy krzyk, nie to tylko sny.
Kobietę widać zza scherza tiul.
Z nią dziecka szklistość aż po mrok,
w słomkowym kapeluszu z belle époque.
Z rozpaczy serc, szczebiotu gry.
"Bockscar" też ma moc zbawienną.
Czy Bóg jest wśród absolutu ciszy?
Tłumy biją brawo, jakże się cieszą.
Szpital Shima- znów krzewy kaleczą.
Żwawo na wschód od zachodu księżyca,
znikną na zachód od wschodu słońca.