Moje ja
że drobnostka mała rzecz epizod na scenie
To nieprawda że tak musi być
Ktoś mówi nie słucham
bo w powietrzu kotłują się zmysły
Bunt się rodzi i nędzna zawierucha
Gra nie o pieniądze się toczy
lecą prośby głuche jak kamienie
Chmury swe postronki zrywają
gniewne pomruki już słychać z oddali
Z jednego volt powstają tysiące
one mury obalą
Dalej jest tylko przepaść porzucona
jak ta sukienka co nieco już przykurzona
W kącie teraz troszeczkę pomięta
Och jaka piękna!
Kolorów czujności nikt nigdy nie zatrze
jak prawdy
Że nic nie dane zostało na zawsze
Moje ja wychodzi z cienia
ale przecież mnie nie ma