Momus
Czasami także i do Weny,
A mnie dyktuje wiersze Momus,
Bo Bóg mi wszczepił śmiechu geny.
Owszem wzruszają mnie malarze,
Czy mgły wieczorne nad łąkami,
Lecz gdy się coś śmiesznego zdarzy,
To temat jest na wiersz - dynamit.
Napiszę odę (gdybym musiał),
Czy sonet - ja nie twierdzę, że nie
Ale to właśnie do Momusa
Zwykle się zwracam po natchnienie.
Bo kiedy pisać nie ma czego,
Wystarczy mi rozejrzeć się i
Zaraz mam temat dla Bromskiego,
Czy może nawet dla Barei.
A u Momusa nikt natchnienia
Nie szuka. Stąd jest korzyść ta -
Ogromna, nie do przecenienia -
Że zawsze czas on dla mnie ma.