pogwi/a/zduję
kiedy proza piórem rządzi
wkładam dłonie do kieszeni
i próbuję być rozsądna
chociaż to niewiele zmieni
bo ja w genach magię chowam
literując na potęgę
tworzę słowa . słowa . słowa
póki żyłka mi nie pęknie
bezradności pośród prozy
która ludzkim życiem rządzi
wciąż próbuję tworzyć strofy
w których magia z rymem błądzi
zaklinając rzeczywistość
w płynność wiersza bez rutyny
w wersach chowam jasną przyszłość
poszukując wciąż przyczyny
namiętności samej w sobie
i na przekór dniom codziennym
dłonie więc w kieszeni chowam
póki żyłka mi nie pęknie
https://i1.ujarani.com/3/2/2Qktuz.jpg
.
nie umiem być nijaka
choć przecież niczym jestem
człowiekiem z duszą ptaka
zachwycam się powietrzem
i wdycham byle - jakość
jak zbędną witaminę
dla której wczesna starość
jest niczym coś co minie
jak lot na ciemnym niebie
z błękitną garścią ziarna
którym obsiewam glebę
choć plenność jego marna
nie umiem być nijaka
i nie dam wmówić sobie
bo mając duszę ptaka
zwyczajnie mogę pobiec
w swych myślach tak daleko
jak wolność mi pozwoli
w niewoli . tej człowieczej
uduchowionej roli
. wątpiącym .