A w tle świeciło słońce...
Zachód słońca tam piękny, jak wieczorem Katalonia
Pamiętam zimowy klimat i pierwszą pogawędkę
I przyznam, że się zdziwiłem, jak z łatwością złowiłaś mnie na wędkę.
I nie żałowałem tego, że byłem zdobyczą
Najwyżej losy przeznaczenia nas z tego rozliczą
I pamiętam majowy wypad na wieżę
A gdy o tym pomyślę, to z zachwytu leżę
Od zawsze czytałaś mnie, jak lekturę
Z powagą, zrozumieniem i szarpiąc za skórę
Okładka zrobiona z nie najlepszego materiału
Lecz zachwyciłaś się treścią z najlepszego przemiału.
Flaga promieni słońca rozprowadza ciepło
A jeśli chcesz, to zbudujmy sobie podziemne metro
Szkoliłaś mnie w technikach samooceny fechtunku
Nic mnie tak nie zaspokoi, jak oddanie Ci czci i szacunku.
Podtrzymujesz me sklepienie niebios, jak najsilniejszy tytan
Biorę to do serca i za nie Cię chwytam
Urzekająca poezja o urzekającej kobiecie
Czekam na nasz wypad nad rzekę w lecie...
A w tle świeciło słońce
I było bardzo gorące
W jeziorze, rzece czy oceanie parzyło, lecz było kojące
Ty zawsze odmrażałaś me uczucia zlodowaciałe i tonące.