Modlitwa pająka
nitkowo-patyczkowatą,
wątłą i niepewną. Wspina się
do góry po własnej nici.
Zabić? Nie zabić? Nie zawsze
mam taką władzę,
do Twojej, Boże podobną.
Czasem też mam wrażenie
pająkowatości mojego życia,
jakbym czuł czyjeś spojrzenie,
chyba nie Twoje, bo niezbyt przyjazne.
Wielka dłoń tylko czeka,
kiedy się zatrzymam, by wtedy
mnie dopaść i rozgnieć na miazgę.
Krzątam się więc szybko
pełen zbędnych ruchów,
bardziej żywy niż jestem naprawdę.
Pac! I po wszystkim.
Ze mną też tak będzie, więc
nie ma potrzeby, bym okazywał
zbędną litość,
są ważniejsze sprawy.
Pozostałość pająka
zmiatam starannie,
a życie toczy się dalej.