*** (Zgarbił się nad wierszem...)
w katedrze swojego pokoju,
jak Dzwonnik z Notre Dame,
a przelatuje nad dachami,
jak Piotruś Pan.
Widzi wrzosowiska
z pachnącego dzieciństwa,
kolegów uzbrojonych w proce,
złoty warkocz Mirki,
słyszy wołanie matki.
Wie, że czas
na dopowiedzenie
niektórych słów
skończył się.
Teraz może najwyżej
zapisać słowo,
które i tak nie wzleci
ponad żal i tęsknotę.
Wie, że ten wiersz
to tylko gra,
jeszcze jedna,
na planszy zdartej,
jak jego serce.