Wiersz o poezji Walta Whitmana (kolejny)
Nie przestanę
ciągle wędrować
po twych krainach,
poeto. Tych szczęśliwych
i tych drugich, zanurzonych
w śmierci, więc równie
szczęśliwych. Zamieszkałych
przez dumnych,
postawnych mężczyzn
i ich dzielne kobiety.
No i przez ciebie. Całego
umorusanego w krajobrazach
wypełnionych pnącymi się
jeżynami i innymi dziełami
natury, szukającego miejsca
na gniazdo. A jakże!
Razem z myszołowem
i szpakiem. Jeśli nawet
opuszczającego głowę,
to tylko razem
z ciężkimi od rosy
źdźbłami trawy,
gdy dzień wstał nowy
i pyszny jak łoś,
co wyszedł nieśpiesznie
na odległość strzału,
ale ocaliło go
piękno.