- SPOWIEDŹ JUDASZA -
pomiędzy fantazją
a rzeczywistością –
wchłaniają nerwowe
impulsy.
– Człowieku, czy jak tam
się zwiesz, przejdź
po ścieżce z melodyjnym
krokiem… pobiegnij
zerwać słońce.
Senny jaguarze
z blaskiem poświaty,
dzielny potworze;
umów mnie z ignorancją -
bym mogła sprzedać
dławiące słowa…..
Muzyko stukających
o władzę, przerwij
haniebne przyzwyczajenia.
Ugięłam się – tak
ugięłam się, pod
mrozem twych opowieści.
– Zaczerpnęłam piórem
grzechu; wodę
odpływu życia.
Usłuchaj mnie
zefirze przepastnych
studzien - Snułam
marzenia, dalekie
od ziemskich poezji.
A w alabastrze chowałam
zdrętwiałe minuty…..
Hulaj duszo, hulaj milutki
złodzieju, tędy szarżuj,
lecz w cichej przestrzeni.
Zmówiłam pacierz,
rzuciłam złych słów
co nie miara,
a gardziel ma jest
pełna popiołu.
Unurzana w chełpliwej
odzieży zadrżałam
z własnej winy.
A teraz w setną
rocznicę zmarłego
świata, filuję
na skraju opuchlizny.
Szału pełne me
ramiona, rozstały
się z woreczkiem przestrogi.
Według, jakiej kategorii
sprzedają sznury dla wisielców.
– O pokoro w lustrzanym
odbiciu gorzkiej prawdy….
- Stokrotko smutku
w szeleszczącej
firanie, zgubionego szczęścia –
Przepadłam. . .