- OSTATNIE CHWILE... -
oczu – spoglądać, na opadające
liście… choć są one symbolem
przemijania.
Nie dają zapomnieć, że
kiedyś odejdziemy -
liście w barwnych kolorach.
A nasze pożółkłe twarze
pozostaną w pamięci
następnych w kolejce.
Jakiego rodzaju
kroku byście nie pojęli,
raz rozbudzeni do działania;
- nawet jeśli na chwilę
- będziecie płonąć!
O pani wędrowców, z brzemieniem
wiekowej twarzy; sięgnij dalej -
by móc odgadnąć
tego świata przeszkody…
Drapieżną rywalizację
i z góry ustalone sprzeczne zasady.
Nie spojrzę na drzewo ogołocone
z liściastych wspomnień – zadrżałam.
Nie wyrzeknę się praw natury
– me serce zwolniło…
Choć wolałabym tu zostać,
aby narodzić się ponownie
– mrużę oczy do mego słońca.
O Panie utkałeś ten dzban,
by wkładać weń kwiaty codzienności.
– Uznaj że i drugą połowę tego padołu.
Gdy sunie przeszłość a chwila
obecna chyli się ku wieczorowi.
Chcę usiąść w twej łodzi
z przybranym prawnukiem,
jak równi sobie.
Wpatrzona w nasze kroki,
rozchylę usta
w niemym pocałunku nocy...
"CHOĆ TO OSTATNIE CHWILE, WARTO O NIE ZAWALCZYĆ Z BURZĄ, SAMOTNOŚCIĄ A NAWET ZE ŚMIERCIĄ..."