Miłość
Nie byłam przygotowana.
Minęło tyle lat od ostatniego spotkania,
że przestałam się łudzić,
że kiedyś jeszcze ją spotkam.
Miała łagodne spojrzenie.
Jej brązowe oczy
wpatrywały się we mnie
z akceptacją i zrozumieniem.
Czułam, że przepełnia ją pragnienie bliskości
i jedności ze mną.
Przyglądała mi się bez słowa,
ja również stałam w milczeniu.
Bałam się jej zaufać,
ale jednocześnie bardzo pragnęłam
należeć do niej, być częścią jej życia,
mieć wspólną historię.
Nie mogłam jednak
zapomnieć, jak bardzo mnie zraniła.
Zdrada boli.
Wybaczyłam, ale zapomnieć nie mogłam.
Pragnęłam i odpychałam ją od siebie.
Czułam, że mnie przyciąga
każdym słowem, oddechem, myślą, gestem.
Tworzyła świat iluzji i marzeń,
które były odzwierciedleniem moich pragnień.
Rozmawiałyśmy całą noc,
kąpiąc się w atramencie wspomnień,
rozliczając przeszłość bezkompromisowo.
Świt objął nas ramionami
i pomógł zbliżyć się do siebie
na granicy jawy i snu.
Podziwiałam ją za lekkość i swobodę
z jaką porusza się po zakrętach czasu.
Echem dudniła mi w skroniach,
tętniła w żyłach, drgała pod powiekami
i dźwięczała w uszach...
To była miłość.
Próbowałam siebie chronić,
za wszelką cenę nie dać złapać się
w jej sidła.
To było jak rażenie piorunem,
byłam bezbronna.
Zaczęłam pisać nową historię życia.