***
Dwie godziny temu
mogłam mówić, że jesteś.
Teraz jedynie, że byłaś...
Twoja nieobecność
i nagłe odejście
zmaterializowalo pustkę.
Wiem, że wszystko
za chwilę zniknie,
ulotne jak dym,
z palonych przez Ciebie papierosów.
A tak baliśmy się, że samotne życie
będzie dla Ciebie trudną drogą.
Sama wybrałaś swoją drogę-
przekornie pokazując nam,
że nie mając nic
można mieć odwagę...
nawet jeśli nikt tego nie pojmuje.
Jak to wszystko zrozumieć?
Jak nadać sens?
Jak wierzyć?
Jak mieć w planie
kolejne godziny,
kolejne dni, lata?
***
Nawet jeśli zaczynam odzyskiwać namiastkę spokoju,
przypominasz mi o tym, na jak niewiele mam wpływ.
Co ma sens, jeśli nic co znam, wydaje się nie mieć sensu?
Co zrobić kiedy nic więcej nie można zrobić?
Jak patrzeć w przyszłość bez przyszłości?
***
Żegnaj ciociu...