pomimo
myśl przemknęła jak wiatr letnia
że nim przyjdzie wybawienie
trzeba jeszcze doznać piekła
wszystkich niezliczonych razy
bycia w sobie i za sobą
kiedy rodząc nowe frazy
staję nagle cała obok
i próbuję siłą pióra
znaleźć to co wiatr pogubił
gdzieś w filozoficznych bzdurach
gdzie poezji nikt nie lubi
między słowem a westchnieniem
poznającej lekkość słowa
stając się dusz wybawieniem
wciąż pozwala się miłować
tym co sensu nie szukają
lecąc na manowce z wiatrem
który wciąż porywa całość
za kulisy . jak w teatrze
między słowem a westchnieniem
wpada gdzieś pomiędzy brawa
zanim przyjdzie wybawienie
wciąż piekielna trwa zabawa
.
jestem dla ciebie odkupicielem
szepnęło niebo zmęczonej ziemi
jeszcze pomimo mam wiary wiele
nim ideały w pył rozbijemy
nim się do końca drogi stoczymy
błękit nas chroni przed nagłą czernią
więc z nienawiścią dzielnie walczymy
pragnąc odkupić zbędną niepewność
widokiem nieba sycimy oczy
nim perspektywa powieki zamknie
by dać zmęczonej ziemi odpocząć
pomimo smutku odejść przykładnie
.