Wolność - moje przemyślenia
Wczoraj się obudziłem z głową pełną rymów.
Ciekawe jak to było u Brzechwów czy Tuwimów.
Skąd czerpali pomysły, skąd brali przykłady?
Ja z tym moim pisaniem już nie daję rady.
O czym mam napisać, żeby sens to miało
i by też czytelnika zainteresowało.
Ale cóż, w końcu trzeba swą głowę otworzyć,
posłuchać własnych myśli, trochę pracy włożyć.
Wydobyć też coś z serca, które w duszy kwili.
Co teraz napiszemy? O czym? Tu? W tej chwili?
Pytają mnie w tym momencie cząstki świadomości.
Więc im odpowiadam. Będzie o wolności.
Wtem zdałem sobie sprawę jak ważny to temat.
Czy sobie z nim poradzę? Będę miał dylemat.
Co znaczy tak naprawdę w pełni wolnym być?
I bez żadnych ograniczeń i restrykcji żyć.
Bo wolność jest nam przecież od kołyski dana
i od tegoż momentu ciągle odbierana.
Najpierw rodzice wymyślają przeróżne zakazy
potem chłopaka, dziewczyny, czy szefa nakazy.
A nawet sam sobie człowiek wiele zakazuje,
bo jakąś wyższą konieczność w tym niestety czuje.
Zawsze gdzieś ktoś nam czegoś przecież nie pozwoli.
I tak właśnie nauczyliśmy się życia w niewoli.
Zniewalamy się sami, głęboko w tym tkwimy,
ale gdy ktoś nas napadnie o wolność walczymy.
W imię wolności walczy także nasz oprawca.
Ciężko się w tym połapać. Gdzie w końcu jest sprawca?
Walka o wolność w świecie pochłania miliony
ciekawe kto z takiej sytuacji jest zadowolony?...
Miało być o wolności. Znów się zapędziłem
i kolejną teorię spiskową wymyśliłem.
Wracam więc szybko do sedna mojej rymowanki,
pomimo, że mnie korci do wypicia szklanki.
Napiszę w którym miejscu historii wolność się zaczyna,
ale jutro, teraz spać idę, bo późna godzina.
Wolności człowiek nie miał od chwili stworzenia.
Nawet w raju miał zakaz owocu zjedzenia.
Potem sam sobie tworzył przeróżne zakazy.
By wolność swą ograniczać wymyślał nakazy.
Chciał rządzić drugim człowiekiem od dziejów zarania,
lecz dla tych drugich brak wolności był nie do wytrzymania.
Rodziły się konflikty i za tą przyczyną,
jeden wolność wprowadzał, drugi za nią ginął.
Wieki całe tak było i zapewne będzie,
lecz walczyć o nią trzeba. Teraz, tu i wszędzie.
Tam właśnie gdzie dzisiaj wolności brakuje.
Gdy mówię, że jej pragnę, krzyczą, że coś knuję.
W dzisiejszym świecie najbardziej jest nam odbierana.
Nam plebejskim parobkom, przez naszego pana,
co władzy trochę dostał z naszego wyboru
i chce nam życie ułożyć wedle swego wzoru
nakreślonego przez jakąś elitę bogaczy.
Oby nie doprowadziło to nas do rozpaczy.
Każdego dnia przecież wolność jest nam odbierana
i codziennie śruba jest nam dokręcana.
Nie pójdziesz ni do kina, ni do restauracji,
by wypić z dziewczyną winko przy kolacji.
Siłownia też zamknięta i stadion sportowy.
Ba, nie możesz dziś nawet ostrzyc sobie głowy.
Najgorsze, że niektórzy się przyzwyczaili,
Jakby w tym zniewoleniu od dzieciństwa żyli.
To tak, jak zwierzak w ZOO urodzony,
gdy go wypuszczą z klatki będzie przerażony.
Bo nie skosztował nigdy życia na wolności,
ale my przecież mieliśmy, parę chwil radości.
Czytam czasem komentarz, który mnie przeraża.
Ktoś w nim swą cenną opinię wyraża.
Że on i jego rodzina nie czują zniewolenia,
przecież jak nosi maseczkę nie pójdzie do więzienia,
a sytuacja na świecie od niego wymaga,
by zamknąć się w domu. To jego odwaga.
I szlag mnie trafia jak widzę dziś takich odważnych...
Przejdziemy może teraz do rzeczy poważnych,
bo znów się zagalopowałem, a kończyć już trzeba
i na koniec wierszyka uchylić rąbka nieba,
aby choć odrobinką optymizmu to wszystko spuentować
bo tak naprawdę to nie wiem jak tu się zachować.
Nigdy pełnej wolności nie będzie wśród ludzi,
chyba że nasza rasa w końcu się obudzi.
Dziś od losu bez walki jej nie dostaniemy,
a gdy ją wywalczymy szczęśliwsi będziemy.