Polowanie na zwierzynę
Wyrwałam się z opieki
Tu stoi piękny dworek
A ze mnie wychodzi potworek
Ustronna to miejscówka
A ja grzeczna jak boża krówka
Wszędzie czekają na mnie pokusy
A po lesie biegają dzikusy
Polska kontra Argentyna
Nikt wyniku nie przycina
W telewizji leci mecz
A demony idą precz
Wielu w siebie alkohol wlewa
Dookoła innych wyśmiewa
To jest trzeci dzień polowania
Dużo tu gadania
Widziałam martwego jenota
We mnie budzi się za domem tęsknota
Rozpościerają się malownicze łaki
Cichaczem puszczam bąki
Nic nie widziałam
Papierek do kieszeni schowałam
Dużo pada zwierzyny
Wznoszę się na poetyckie wyżyny
Miało nic nie być w miocie
Ich żarty łapie w locie
Psy dziki chwytają
Myśliwi język polski kumają
Dużo czasu na metytację
Dotychczasowego życia kontemplację