Spotkanie nad rzeką
Pobiegłam ja wczoraj nad rzekę z wieczora
i siadłam na brzegu zdyszana co nieco,
i nagle ujrzałam nad wodą... upiora,
a nad nim jak ważki, anioły dwa lecą.
Strwożyłam się wielce i uciec już miałam,
lecz upiór się skłonił i rzekł do mnie cicho:
- Nie lękaj się, proszę, choć brak mi jest ciała,
jam syn twój jest przecież, choć zjawa, choć licho.
Anioły koło mnie już tańczą wesoło,
a upiór powoli się staje człowiekiem...
i jaśniej się robi, i cieplej wokoło,
i łza mniej już słona, co lśni spod powieki.
Nacieszyć się przyszło, nasycić po latach,
i tobą, mój synu, i głosem twym miękkim...
Znów jestem miłością matczyną bogata;
niech pamięć zatrzyma twój obraz na wieki.
Po chwili się skończył mój spektakl nadrzeczny,
boś nagle odleciał ku chmurom półsiwym.
A ja powróciłam do domu bezpiecznie;
spokojna i ufna, żeś Tam jest szczęśliwy.
Gliwice 10.11.2021 r.