Wbrew obawom
Mam obawy gdy słowa zbyt łatwo się rodzą
w moich wierszach być może ckliwość, kłamstwo płodzą,
być może krwią i ciałem nie pulsują, zatem
nie ma ich jak Ikarów i Dedali straty.
Nie dotykają ciała spragnionego słowa,
rzucają się na wiatr by obietnice chować,
lekko ciężkie unoszą przestrzeń światła, mroku.
Mam obawy czy myśli odnajdą w nich spokój.
Nie uproszczą nam faktów pobożnym życzeniem,
nie zapobiegną wojnom, są tylko marzeniem
a jednak bez nich czuję, samotność na świecie
byłaby dokuczliwa jak oschłość w kobiecie.
Boże, słowa te płyną z niemocy pisania,
chroń Polskę, Ukrainę, Rosję, świat osłaniaj!
Niech Twoje Słowo leczy ropiejące rany
by ciało, duch człowieka czuły się kochane.