Szał kosmicznych uniesień
Gdzieś pod koniec lipca
Wtedy dusza moja ciebie
Chciała szukać w listach
Słowach, które mi pisałeś
Gdyśmy zakochani
Gdy błądziłeś swoją dłonią
Między kosmykami
Moich kruczoczarnych włosów
Na bladziutkiej twarzy
Kiedy mrużąc jasne oczy
Wzlatywałam w gwiazdy
Nie trzymałeś mnie na ziemi
Nie uczyłeś latać
Porywałeś w swe ramiona
Do białego rana
Teraz kiedy świat się zachwiał
I spadłam na ziemię
Mogę przyznać wreszcie szczerze
Patrząc wprost na siebie
Że jedyne co kochałam
To kosmos i gwiazdy
A czy ciebie? Chociaż trochę?
Może... przy okazji