Cyrulik pilski
zawijał kochankom na dole loki.
A kręcił podobne, do tych na głowie,
lecz te zaś były powybuchowe.
Nic nie jest przecież w tym przedziwnego,
przymiotnik wzięty z języka polskiego -
podobnie jak kiedyś żyd galicyjski.
Zakład miał w Pile, a zatem pilski,
gdzie zręcznie się pośród pukli uwijał -
w lewej miał grzebień, prawą popijał -
i gwiżdżąc cicho, ruszając brewą,
ciął nożycami i słodko śpiewał:
Ach, czy doczeka ta piękna kraina,
gdzie kłosy pełne i Wisła pluska,
gdy premier Donald padnie w ramiona,
całując Jarka w gorące usta ?
Zdumiała kochankę ta piosnka solo.
Westchnęła tedy - Mój włoski gigolo,
tak się mój skarbie kręcisz na pięcie,
lepiej kochanie rozładuj napięcie...
Pęczniała napięciem bańki żarówka,
a czując, jak płonie z żaru lokówka,
solidnie poślinił dużego palca
i wybuchł w łonie - wzdłuż tworzącej walca.
Jeśli czytając, ktoś w głowę zachodzi,
o co w powyższym istotnie chodzi :
ów wierszyk nie zgrywa to wcale, ni heca -
Badaczom katastrof gorąco polecam...