Tomasz z Akwinu a koniec świata
zapisanych pedantyczną łaciną,
na przekór chaosowi galaktyk,
które zabłysną nad naszymi głowami,
ale dopiero kilkaset lat po tobie.
Wtedy nikt już nie będzie czytał
twoich podniebnych wywodów,
chyba, żeby zdać egzamin albo dopiec
przeciwnikowi w akademickiej dyspucie.
Nikogo nie uratujesz od czarnych dziur,
entropii i kolapsu wszechświata.
Potężny Golem rozumu i wiedzy
z przylepionymi anielskimi skrzydłami,
którego ulepiłeś przy świecach,
robi naprawdę wrażenie, ale
nie poleci dalej jak do gabinetu
znudzonego profesora teologii.
Dziś można by tego stwora
co najwyżej uśpić i włożyć
do wielkiego słoja z formaliną,
by czekał na rozbłysk supernowej
w najbliższej okolicy.