Postęp
oj daleko. Pozostawione
zgliszcza świątyń
i stołów ofiarnych dymiły
jeszcze w naszej
pamięci,
a tu
trzeba było
zakasać rękawy
i śpiesznie wznosić
posągi nowym
bóstwom.
I nalepiliśmy
bogów lśniących
od nowości, wypolerowanych
do czysta,
nieco tandetnych,
chociaż z częściami zamiennymi,
na obraz i podobieństwo
sprzętu AGD.
Wiedzieliśmy,
że teraz wypadałoby
paść na twarz albo przynajmniej
przyklęknąć, ale
głupio było,
a twarze nasze
zapomniały już,
jak układać się
do pobożnych
min.