ile minut w godzinie
zbliża się bardzo powoli
zakrada pod moje okna
czyha by tylko skoczyć
jak lew dopada lamparta...
niegdyś się bardzo bałem
tej pięknej nagiej pani
której dorobiono twarz i ciało
od czasów dawniejszych niż
dawnych...
bałem się utraty kontroli
i samotnego lotu w tył
zapadania się w ciemność bezmierną
i tego że nie mogę nic
zrobić
zbliża się teraz do mnie
już widzę jej puste oczy
z prędkością jednej sekundy
na sekundę
ile minut w godzinie...
bałem się też duszenia
i dusiło mnie naprawdę
i przestało dusić tak nagle
gdy zrozumiałem jak wszyscy
skazani na krzyżach już dawno
zmarli...
jeśli nie imienia jej nie znasz
ani daty ani też miejsca
tym lepiej będzie dla ciebie
niech jeden Bóg zawsze cię wspiera
przedwieczny Ojciec
który jest w niebie...
***
/Borówiec, 26.04.24/
autor: rafał sulikowski