Nie chcę
w którym brat zabija brata.
Nie chcę takiego życia
bez stabilności bycia.
Nie chcę takiego nieba,
przed którym się chronić trzeba,
które bombami ciska,
razi żarem i błyska.
Nie chcę takiego wiatru,
co niesie pył zamiast zapachów.
Nie chcę rządów psychopatów
ani bólu i dramatów.
Jak to możliwe, że giną rzesze,
że pociskami gromi przestrzeń,
że Słońca blask wybuch przyćmiewa,
że Ziemię gniew i zło zalewa?!
Jak to możliwe,
że mimo wszystko
Niebiosa milczą,
patrząc z tak bliska?!