Bajka
Miałam lat dwadzieścia, pragnęłam spełnienia.
Zamiarów i marzeń dziś już nie pamiętam,
Wiem tylko, że przyszłość widziałam ponętną.
W ogromie mądrości, choć teoretycznej,
Życie postrzegałam prawie idyllicznie.
Czerń z bielą nie była szarością dzielona,
Cały ogrom szczęścia pchał się sam w ramiona.
Potem nadchodziły kolejne dekady,
Świat się okazywał dużo mniej łaskawy,
Szarość swój klin wbiła między dwa kontrasty,
Minął czas teorii, nastał okres praktyk.
Plany się zmieniały – los weryfikował,
Czasem złe wyroki złośliwie ferował,
Rzucał na kolana, to znowu pocieszał,
Radości i smutki intensywnie mieszał.
Pomiędzy burzami a błyskami słońca,
Wśród er zlodowaceń i epok gorąca
Stał się cud jak w bajce, nie do uwierzenia;
W smaku dojrzałości doznałam spełnienia.