Mazgaj
że często płaczę siedząc przed mym telewizorem.
Nie lubię siebie takim i nie jest moim celem
mazać się, ale ryczę niczym za krową ciele.
Starczy, że na ekranie zobaczę nić patosu
i zaraz głupie serce dorywa się do głosu.
Coś tam w środku naciska i odsuwa zaworek,
a łzy sie sączą same nie patrząc na humorek.
Wystarczy, że ktoś po tym jak cierpiał za wartości
dostanie dar od losu, w formie szczęścia w miłości.
Już robi mi się błogo i powstrzymać nie mogę
tej łezki co za łezką chce kapać na podłogę.
Żal serce moje ściska oraz duszę rozdziera,
gdy widzę na ekranie śmierć arcy bohatera,
który ojczyznę bronił nie patrząc na prywatę
i tymi łzami serce mu daje aprobatę.
Nie cierpię w filmach chamstwa i gdy się kończą marnie,
jak nocy gdy zepsute wszystkie w koło latarnie.
Nie lubię też gdy podłość swą zakłamują winni
tłumacząc się, że gorzej niż on działają inni.
I grają niewiniątka, chcąc za swą rację polec
klarując, że ciut ładniej właściwe ich śmierdzi stolec.
Wtedy wyłączam wizję i „Trylogią” się raczę,
niech serce jeśli lubi znowu sobie popłacze.