A tam za oknem
komplet kolorów w telewizorze,
póki w lodówce czteropak piwa
i prosta droga nad polskie morze,
póki kobieta, która cię kocha
co wieczór tonie w twoich ramionach
nie warto tobie, bo przecież po co,
za czyjeś święte idee konać.
A tam za oknem kraj ci płonie,
drzew, któreś sadził, płonie las.
Otwórz swe oczy, unieś dłonie,
na Polskę wreszcie znajdź swój czas.
Póki się spłaca twój hipoteczny,
a pensja starczy do ostatniego
i póki dzieci twe jak na drożdżach
rosną ci zdrowo roku każdego,
póki w bezpiecznym i czystym domu
dzieci nie marzną ci i nie mokną
nie masz powodu do niepokoju.
Lecz spójrz Polaku wreszcie przez okno.
A tam za oknem kraj ci płonie,
drzew, któreś sadził, płonie las.
Otwórz swe oczy, unieś dłonie,
na Polskę wreszcie znajdź swój czas.
Poszli już bracia poszły już siostry,
poszli już starzy, poszli już młodzi,
poszedł już każdy, bo „nie zginęła”
w piersiach Polaków właśnie się rodzi.
I choć daleka to przecież droga,
a w domu czysto masz i spokojnie,
to choćbyś nie chciał i się wyrzekał
to już od dawna jesteś na wojnie.
Bo tam za oknem kraj ci płonie,
drzew, któreś sadził, płonie las.
Otwórz swe oczy, unieś dłonie,
na Polskę wreszcie znajdź swój czas.