pijak nie poeta
kiedy pisał po kielichu
wbrew pragnieniu oraz lichu
zawsze był
takim bowiem był gagatkiem
że te zdania całkiem gładkie
kiedyś sobie sam przypadkiem
wódką zmył
o czym pisał nie pamiętał
bo wódeczka mu przeklęta
parowała nie od święta
gubiąc rytm
mógł się nigdy nie wydarzyć
bo nadzieja tylko parzy
tych co serce swe śmią ważyć
lekko zbyt
nad tym mógł się i rozczulać
znosić wszystko w wielkich bólach
i do ciszy się przytulać
przez sto lat
ale był jak płochy zając
one bardzo krótką łkają
sam przed sobą uciekając
zmieniał świat
wciąż unikał achów ochów
śpiąc na bardzo starym grochu
śnił o czarnej swej po trochu
w każdą noc
tak codziennie i od nowa
gdy bolała ciężka głowa
życie swoje skrzętnie chował
gdzieś pod koc
że przypadek to powiecie
lecz pisali raz w gazecie
że podobno w późnym lecie
umarł sam
fakt nie było to zbyt miłe
lecz spalili mu mogiłę
wiem bo przecież i ja byłem
kiedyś tam