Opowieść motyla
Usiedli ludzie na skraju lasu
Skraju gęstwiny ciemnego boru
On siadł na kępie mchu, traw i wrzosu
Ona na pieńku z hubą pospołu
Usiedli tyłem do siebie dwoje
Milcząc o życiu głowa przy głowie
Wtem do tych wrzosów czy do powoju
Motyl przyfrunął – przyniósł opowieść
Trzepotem skrzydeł
i barwnym pyłem
życie motyle
trwa tylko chwilę
Chwilę malutką
jakby za krótką
cieszy się motyl
każdą minutką
Słuchali ludzie – liczyli lata
W których motylich istnień tysiące
Wskroś szerokości, długości świata
Przetrzepotało na każdej łące
Pojął owada człek znakomicie
Siwy włos czułkiem w słońcu zabłysnął
Każdemu dane dość długie życie
Aby w nim zmieścić mógł swoje wszystko
***
I zaszło słońce nad lasu skrajem
Odleciał motyl, skończył się dzień
Dwoje pomału na nogi wstało
Coś się zmieniło?
A bo ja wiem?
