'kosmiczny mecz'
nie mam pewności co do istnienia
tego co czuję gdy noc mnie woła
w miejsca o których nie mam pojęcia
a nawet gdyby . pojąć nie zdołam
jak to możliwe że więcej widzę
mimo że pustka wypełnia przestrzeń
wciąż niedojrzałym będąc kibicem
nie mam pewności i nawet nie chcę
wiedzieć czy noc się ze mną ożeni
czy tylko w gwiazdach tworzy miraże
których uroda w oczach się mieni
i jest powodem że jeszcze walczę
- nasenna -
jestem tak lekka jak piórko ptaka
na wietrze tańczę snów bukolikę
rozrzucam włosy a potem wplatam
w nie gwiazd choć parę jak srebrną szpilkę
i siadam sobie pośrodku nieba
tam gdzie się łysy bawi w pisarza
on mnie podziwia a ja mu śpiewam
o lądach których pustka poraża
on biorąc pióro co spadło z chmury
wręcza je z gracją wpina we włosy
na srebrnej nici opuszcza z góry
prościutko w twoje zamknięte oczy
- o ptaku który nie lata -
wypaliłam się jak świeca
na ołtarzu własnych racji
których słuszność mnie podnieca
powodując wzrost frustracji
i jak knot zostałam sama
w woskowinie win wszechświata
niczym samoistny dramat
ptaka który pragnął latać
lecz nielotem został w wierze
że to jedna słuszna racja
aby resztę dać w ofierze
przytwierdzając się do gniazda
jak ten biały kruk samotnie
spalać pióra w wonnej świecy
mimo knota który moknie
w woskowinie win wszechrzeczy
.