Tarcza antykryzysowa
Czy korona wirus istotnie jest aż tak wielki
że można podpiąć pod niego nakaz, zakaz wszelki
niesłużący zdrowiu oraz rodzinie człowieka.
Ten wirus co przed święconą wodą nie ucieka
idzie do wszystkich kościołów, uśmiecha się złosliwie,
na śpiącego Jezusa Chrystusa groźnie dybie,
religię zdrowia wieści jako cel najważniejszy,
nikogo nie pociesza, ludzie czują się mniejsi
od jakiegoś mikroba co dzisiaj jest lecz minie
i wtedy w gospodarce chciwość numer wywinie.
Biednym znowu wiatr w oczy a bogatym współczucie
i serce jak na dłoni, kolejnych rządów trucie.
Niewolnicza praca by znów wzbogacić tych drugich,
znów biznes najważniejszy, problem jak spłacić długi
pieniądzem ważniejszym od wyczerpania człowieka
którego grypa załatwi, albo zawał czeka.
I obudzi się człowiek znowu w świecie pozorów
bardziej niż od pandemii, przez znieczulicę chory.