Audace
Mknący przez iskier pas kobierca.
W sierpniowe noce schwycił, biegł
I skrył na koniec na dnie serca.
Kto zimną gorycz blaskiem grzał
W pochmurne, mroźne ranki.
Bił się z myślami, wpadał w szał
I z samym sobą stawał w szranki.
Kto światło przekuł w złoty snop.
Rachował, mierzył, nocą śnił pytania
Aby surową, czystą zrodzić myśl,
Która z kpin i pozorów się wyłania.
Kto myśl odmienił w lotny czyn,
A czyn zaś w bieg nieodwracalny.
Ofiarną dla ludzkości złożył dań,
Dar promienisty, jasny i genialny.
Kto czyny wielbił z całych sił, w ruch
Pchnął machinę i w ślad los świata.
Nakręcił zegar, który nowy taktem bił
I rytmem szybkim jak myśl skrzydlata.
Kto będąc śmiałkiem, ruszył sam by
Pytań u wszechświata złożyć granic,
U nieba, w prześwietnym chórze, bram
W szaleństwie trwogę mając za nic.
Kto niestrudzony mimo czasu bruzd
Skrywając światło w rąk okowie,
Gdy spytał, zwracając światło gwiazd,
Pojął, ze nikt nie słyszy i nie odpowie.