Multi
Co zaraz dowiodę, aż wam miny zrzedną.
W nich bowiem moc prawdziwa drzemie,
Że na tle wielobarwnej szare byty bledną.
To szczera prawda, to właśnie sedno, że
W wielości tkwi siła, w wielości jest jedno.
Czy dla człowieka wielkim jest wyzwanie
Przez życie w jednym mieć upodobanie ?
Po co się męczyć w marnym, jednym bycie,
Po co marzeń i tęsknot pęczki gasić skrycie ?
Miast spędzać życie w jednej, prostej jaźni,
Lepiej być kimś innym, zaraz będzie raźniej.
Przecież, gdy życie spędzasz w jedności
Na powtarzalnej oraz banalnej czynności,
Przez kolejne minuty a za nimi godziny,
Bez nijakiego sensu, nijakiej przyczyny,
Możesz zostać przez czas pewien, weźmy
Pisarzem lub jak chciał inny pisarz wziętym
Koniarzem, względnie lichwiarzem lub jakimś
Malarzem, w każdym razie ze sztuk pięknych
Zręcznym kuglarzem. Jednak niezbyt długo
Przez cykl dość paskudny, tak byś się
Nie stał nijaki, ponury, lichy oraz nudny.
Jak zimne flaki w bufecie piątej kategorii,
Gdzie szukając tanich podniet oraz euforii,
Tępo się wpatrujesz w kufel piwa mały i film
Przewijasz w myślach ten sam, czarno-biały.
Wtedy odbij się szybko od trampoliny marzeń.
Przedzierzgnij się, stań się top-kucharzem,
Który przyrządza wyśmienite dania, po których
Oklaski nie milkną do samego rana; przenieś się
Potem w umysł ładnej dziwki z baru, która
Za parę tańszych drinków i napiwków paru,
Spędza krótkie życie tak jak ćma barowa,
Marząc o miłości, jaką dama kameliowa
Przynajmniej od losu jeden raz dostała.
Jak ciąży nuda, bądź żołnierzem i z uciechy,
Dźgaj wrogów bagnetem prosto w bebechy.
Żeby za chwilę stać się gwiazdą filmową, na
Czerwonym dywanie, zniewalającą, zmysłową.
By pogrążać się w sławie, bogactwie, przepychu,
Wywiadach, fotosach i grand prix bez liku,
W kochankach , fryzurach, tipsach, żigolakach,
Brylantach, kawiorach oraz złotych cadillakach,
Zabawkach chwilowych, jakiś przebierankach,
We łzach przełkniętych w samotnych porankach.
Jak za bardzo uwiera, rzuć to w cholerę.
Zostań kimś ważnym, chociażby premierem,
A poznasz szybko, bez zbędnej zwłoki chyba,
Jak sprawnie psuje się od głowy ryba oraz
Czym śmierdzi kłamstewko od samego rana, a
Jak prawda przez wszystkich bardzo niechciana.
Potem możesz przesiąść się w umysł pilota,
Który tu i tam lata z prędkością kulomiota.
Podczas gdy kawę podaje dziewczyna hoża,
Gdzie żegna go chamsin, a wita zaś zorza.
Gdy w zbytnią nostalgię wprawi cię chmurka,
Czeka pełen barw ocean. Tak! W skorupie nurka.
Po to by, choć to istotnie przyjemność nieduża,
Odpocząć wreszcie we łbie nocnego stróża,
Który przy śniadaniu przyniesionym w torbie
Herbatką słomkową, letnią prawie siorbie.
A zatem przepis polecam, który kryją strofy.
Możesz zrzucić okowy swej marnej powłoki,
Na smyczy prowadząc świadomość na boki.
Taką mam radę, jeśliś mądry oraz bystrooki.
Na koniec jedno - donnerwetter i psiakość,
Że bycia w jednej skórze mam istotnie dość !