Przyjęcie pod siódmym /4/
może nie uwierzysz
i rzucisz moje wiersze
ale nie ustawaj w wierze
jest Jeden przedwieczny
w niebie...
tak kocha że pomaga
tak iż nawet o tym nie wiesz ...
możesz mi nie wierzyć
jest Najwyższy w niebie...
***
Chcesz być szczęśliwa. Każda chce. Tak samo mężczyźni, nastolatki, stulatki. Nikt nie wie, czym jest szczęście. Powstało wiele idei na ten temat. Dla starożytnych było zdrowie fizyczne i majątek. Dziś raczej zdrowie psychiczne i dobrostan, niekoniecznie willa. O szczęściu napisano wszystko, lecz czegoś nie napisano. Co nie zostało nigdy o tym napisane. Nie wiem, co. Może Tobie to się uda. Z relacji ludzi, uznawanych za szczęśliwe, wyróżniają się ludzie, którzy zrezygnowali ze świata i odeszli na odludzie, zamknęli się w klasztorach. Podobno mówili, że są naprawdę szczęśliwi. Nie wiem, nie byłem nigdy osobą duchowną. Pewnie jedni są od drugich bardziej albo inaczej szczęśliwi, tak jak w populacji świeckich. Klasztor ogranicza do minimum bodźce zewnętrzne, a wtedy na skutek izolacji mogą powstawać duchowe podróże, a nawet - zjawiska paranormalne. To trochę jak sen na jawie - gdy śpimy tracimy kontakt z otoczeniem, stąd możemy odpocząć. Jednak nawet we śnie umysł pracuje i to na wysokich obrotach. Jeśli jest piękny i się kończy, chwilę jesteśmy rozczarowani. Zwłaszcza, że sny lubią się kończyć nagle, jak piosenka na youtube przerwana reklamą. Podobno uznanym za zmarłych było tak dobrze “Tam”, że mieli pretensje do lekarzy, że ich ściągnięto z zaświatów na Ziemię. Wiem już, że zaświaty istnieją, bo miałem chore oczy, a w ciągu dwóch dni stały się jak nowe naczynia krwionośne. I wcale się dużo nie modliłem. Nie chodziłem od dawna do spowiedzi. Nie przyjmowałem komunii. Ale jednego chciałem - “Boże, nic mi nie musisz dawać, żebyś tylko był”. Takie podejście może brzmi naiwnie, ale inaczej rozumieć tego nie potrafię. Dziś nie tyle się zastanawiam, czy, ale jak “Tam” będzie. Zresztą powiedzieć, że zmarli “odeszli” to błąd. Oni są wciąż tu, blisko nas, czasami zjawiają mi się w snach, a niektórym zjawiali się błogosławieni. Niebo nie jest gdzieś Tam, na krańcach kosmosu, za promieniowaniem tła, pamiątce po wielkim wybuchu, który dał nam wszystko. Już coraz więcej fizyków twierdzi, że kosmos nie tylko nie ma prawa istnieć, ale lepiej - w ogóle nie powinien powstać samoistnie. Ktoś przygotował stos, a potem skrzesił pierwszą iskrę z magicznych zapałek. I po niemal 14 miliardów lat siedzę sobie tu, gdzie dawniej był lodowiec, a potem nieprzebyte puszcze i stukam w klawisze. Po to, aby zrozumieć….
A wracając do szczęścia - nie jest wartością niezależną od miłości. Mało tego - nie może być celem, bo celem jest prawdziwa Miłość. A szczęście to skutek towarzyszący Miłości, miłosierdziu. Jasne, że ważne jest zdrowie, uroda, dobra praca. Ale lepiej żyć w ubóstwie materialnym niż być ubogim duchowo. Zresztą nawet bogactwa duchowe, niezwykłe dary, zwane charyzmatami, nie czynią nas szczęśliwymi do końca. Szczęście bywa, zjawia się i znika, krąży w społeczeństwie i nit wiesz nigdy, kiedy zapuka w twe drzwi. Bądź więc gotowa na wszystko - i na dobre, i na złe. Ale pamiętaj - zło jest tylko chwilowe, nawet gdy czas się wtedy niemiłosiernie dłuży. Ostatnie słowo należy zawsze do dobra…
***
wszystko przeminie
szybciej niż kac
po zbyt szybko wypitym
winie...
***