przesada
muszę ciebie poznać, wyczuć
proszę, tylko nie narzekaj
a tym bardziej mnie nie odrzuć
staram się jak tylko mogę
wpuścić cię do środka mego
sama sobie podstawiam nogę
nie pozwolę ci zobaczyć złego
lecz gdy już to poczuję
gdy drzwi za tobą zamknę
jak z jajka się wykluję
a ty szarpniesz za klamkę
boli to jak nic innego
gdy on twe sedno obrazi
gdy coś dla innych tajnego
według niego pleśnią obłazi
to co skrywasz przed świata oceną
teraz wystawione na chłód
myślałaś, że cię docenią?
teraz grób kop wśród grud.
powtarzany wciąż błąd
tyle razy sobie obiecałaś
nigdy więcej, ależ skąd
po co, powiedz, sama siebie okłamałaś?
ranisz siebie własnym czynem
ranę solą posypujesz
chcesz puścić wszystko z dymem?
czy zamach na życie knujesz?
nie wpuszczaj, nie pokazuj
skoro sama nie zniesiesz tego
tylko ty sobie rozkazuj
wtedy unikniesz złego
lecz cząstka mnie wciąż wierzy
że mój rdzeń wcale nie odpycha
a jednak, znów z tej samej wieży
sama siebie znowu spycha.
za dużo, za bardzo, przesadzasz
takie słowa mi rzucasz w twarz
moją duszę na cząstki rozkładasz
błagam, słowa swe najpierw zważ
ty zapomnisz, to nie problem dla ciebie
przecież żartujemy, przestań przesadzać
naprawdę wzięłaś to do siebie?
naprawdę to będzie cię rozsadzać?
przepraszam, nie chciałam
po prostu naprawdę mnie zabolało
że prawdziwą siebie pokazałam
a dla ciebie to wciąż za mało