kłamię
czasem nawet sama sobie w to wierzę
jednak teraz przysięgę milczenia złamię
i cios prosto w serce sobie wymierzę
kłamię. cały czas, ciągle, dzień w dzień
wmawiam sobie, że jestem taka, a nie inna
tak staram się prawdę schować w cień
lecz szczerze? sama jestem sobie winna.
kłamię, że jestem taką, jaką być bym chciała
kłamię, bo podoba mi się osoba, którą wymyśliłam
kłamię, bo mam problemy z akceptowaniem własnego ciała
kłamię, bo prawdziwą siebie już dawno zgubiłam.
zmyślona ja jest głośna, zabawna, radosna
wszędzie jej pełno, chodząca towarzystwa dusza
jej ulubioną porą roku jest kwitnąca wiosna
na jej policzkach nigdy nie przemija susza
prawdziwa ja nie chce być w centrum uwagi
nie chce już wychodzić z domu, chęci też nie ma
boi się, by swoim głosem nie zburzyć ciszy równowagi
a jej ulubiona pora roku? szara, chłodna zima.
zmyślona ja nigdy nie kłamie, uśmiech z ust jej nie znika
chętnie wychodzi z domu, szuka przygody
szczerze, co mi z tego podsumowania wynika?
to, że w mojej głowie zaszły nieodwracalne szkody
zmyślona ja kiedyś była prawdziwa.
serio, kłamczuchą się nie urodziłam
nie zawsze byłam taka strachliwa
kiedyś... kiedyś z głową do góry chodziłam
więc kłamię.
kłamię, bo nie chcę zaakceptować myśli, że ją straciłam
kłamię, bo chcę znów taka być, siłą rozpalić tę iskrę
kłamię, bo może sama kiedyś uwierzę, że dalej nią jestem
kłamczuchą zaś zostałam, gdy uwierzyłam innym, że zmyślona ja jest 'zbyt'.
teraz nawet nie wiem, czy mam ochotę się budzić następnego dnia
