Co pozostanie ?
Mrok cię pochłonie - płomień lub ziemia.
I choćby słowa stawiać przeciw powodzi,
Żadna myśl szczerozłota już się nie zrodzi.
Niechby ktoś ciało w łuk skalny wyprężał,
Pęk pięknych myśli w stos ksiąg natężał,
Bogów cudzych, gdyby błagał na kolanie,
Ktoś `dust to dust` powie i tak pozostanie.
A przecież niedawno z własnej próżności
Wielkością lśniłeś, wśród świata szarości.
Talentem się czasem dzieliłeś - na scenie,
Lecz spadła kurtyna, za progiem zbawienie.
Więc ujmą ci z karku twardy rzemień uzdy
I złożą cię w kopczyk ziemi suchej bruzdy,
By zgłoski martwe w mosiądz przekuwać,
Byś mógł na wieki pod krzyżem spoczywać.
Czasem ktoś przyjdzie, by ci świec zapalić,
By rozgrzać modlitwą, lecz szybko oddalić.
Deszcz skropi cię z góry zimnym oddechem,
Zmiesza garść kurzu razem z twym grzechem.
A może coś zostanie ? Może coś uchronisz ?
Jeśli zatrzymasz chwilę, słów nie uronisz.
Myśl jasną jak kryształ wlejesz w złoty kielich,
Myśl w górę wystrzeli, by zajaśnieć w bieli.
I ta myśl zapłonie jak krzew, co goreje,
Co niesie szczyptę prawdy, radości, nadzieje -
I rozleje się światło, które kryłeś w sobie.
Więc może nie wszystek złożą cię w grobie ?