Zielono - brązowy warkocz tajemnicy
Stoisz w deszczu. Nieznajomy nad Tobą parasol rozkłada.
Byś mokra nie czekała, na to co już miało się ułożyć, a nadal się nie układa.
Podaje Ci rękę, dotykacie się duszami
Słuchając ciszy, karmicie się słowami
Idąc po leśnej ścieżce, zieleń mchu z brązem igieł się zaraz przeplecie
Czarny ogier zastąpi Wam drogę, razem na niego wsiądziecie
Poniesie Was dwoje, gdzie marzeniami porosło uroczysko
Spojrzycie w odchłań nieznaną, rzucicie się w urwisko
Zostawiając tam na górze dotychczasowe życie
W błękicie wodospadu na nowo się ochrzcicie
Zatrzymacie czas, by nie miał szansy Was rozdzielić
Ogniem Waszych ciał, przeszłość uda się Wam spopielić
Czy można usłyszeć słowa tylko napisane,
spojrzeć w oczy nigdy nie widziane,
spotkać się duszami, wśrod tysiąca wierszy,
sprawić by łza bezsilności zmieniła się w rumieniec - ten pierwszy...?