Bez zmian /Sonet ~ № 224
Przybytek święty srebrnikiem usłany
Woń perfum możnych i zapach biedoty
Hrabina... dziwka i honor sprzedany
Żałosny obraz upadłej miernoty
Gwar myśli słychać choć wokół jest cisza
W natłoku pragnień cynizmem podszyta
Lament i prośba z uśmiechem się miesza
Cel bliski celu... fortuna zdobyta (?!)
Białe co było dzisiaj bywa czarnym
Dłoń nieudaczna zawsze błotem ciska
I bylejakość dziedzictwem bezkarnym
A w awangardzie niegodnych nazwiska
Tak karuzela od zawsze się kręci
Lunapark blaskiem światełek wciąż nęci
~ Pióro Amora ~
© X.II.MMXXIV