Sroka i kromka
bo jej się raz pomyliły z ziarnem.
Latała w koło i ciągle szukała
i strasznie się przy tym na pracowała.
Kamyki co łykła była dzień wcześniej
jesz się przez nią były nie przeszły.
Ta dieta sroce strasznie ciążyła.
Ledwo latała o własnych siłach.
Lecz nagle patrzy na ziemię z nieba,
na ziemi leży kawałek chleba.
Szybko pikuje po swoją zdobycz.
Przed gołębiami szybko chce zdążyć.
Kamienie sroce tu się przydały.
Ku ziemi sfrunąć wciąż pomagały.
Na kromkę chleba zleciała sroka.
Dziobie smakuje ze szczęścia szlocha.
Zaraz swą zdobycz spałaszowała,
i w koło okruszki wnet pozbierała.
Diety z kamyczków dzisiaj nie będzie!
Dzisiaj do sroki mrugnęło szczęście.
Kto chciałby jak sroka szczęście mieć w chlebie,
niechaj pomyśli czy już nie jest w niebie.
Wszak czy kamyczki jeść mu potrzeba?
Za kromką przelecieć połowę nieba?
Kamyczki są tak jak cukierki
pożytek z nich jest raczej niewielki.
Ciążą gdzieś w brzuszku siły nie dają,
wzbić się pod niebo nie pomagają.
Więc drogie dzieci zamiast cukierka
chlebek masełko to rzecz jest wielka.
Gdy Jaś chce bystrość, zwinność i siłę
zdrowe jedzenie mu nader miłe.
Żadne cukierki ani pączuszki.
Żadne elkerki i z kremem rurki.
To jak kamyczki dla sroki.
Zamiast kamyczków jej milsze
zdrowe przysmaki.
Także i wy drogie dzieci
jedzcie co zdrowe.
A nie słodkie, jak leci.