Akt depresji
ciągłym bólem i dręczącymi myślami.
Dusza, jak ciasny pokoik
oświetlony zaledwie jedną słabą żaróweczką,
goniącą resztką sił, by rzucić, choć
drobny promyk światła.
Zdaje się, że owa żaróweczka
za chwilę przegra nierówny bój z ciemnością.
Pokoik wytapetowany
gazetami z kroniki policyjnej.
Lecz nie!
To nie są artykuły o brutalnych morderstwach.
To wspomnienia - te niegdyś dobre.
Dziś każda litera krwią przesiąknięta.
I ty, ledwo żywe truchełko na środku podłogi,
kurczowo wręcz trzymające się życia,
resztką sił łapiące każdy oddech.
Cóż się stanie, gdy w końcu doczołgasz się
resztką sił do odrapanej drewnianej komódki,
by wyciągnąć klucz?
Odważysz się wyjść na świat?
Czy ściskając go kurczowo w dłoniach,
zasuszysz się, jak dawno zwiędły kwiat?
Cień minionej świetności.