Wódczany świat
Smród głupotę i dotyk zła
Tam za oknem coś jakby zna
Ból i się boi wyglądać tam
Och - mi nie było zimowych dni
Ni nocy letnich i meczów gry
Czy śmiechu przygód muzyki cyrk
Cukrowa wata i pierwszych piw
A świat ten były w zaszczuty syn
Był tak okrutny śmiał się i drwił
A świat co teraz to tylko ból
Za oknem widzę co jest i był
Lecz umrę rychło bo zbrakło sił
Radością moja to rozciąć żył
Pustynia sucha na łaski zdrój
I krew wypłynie i będziesz tu
Odejdzie świata nazwany śmieć
By rzęrzac pokój przy sobie mieć
I śmiech pogardy umilknie gdzieś
I przemoc podłość obłuda grzech
Ty mocy moja Ty czekaj mnie
Ja ufam Tobie i Ciebie chcę
Wśród zrozumienia i czystych serc
Cud ocalenia - nadany sens
W pochodzie wejdę śpiewając hymn
Twych męczenników jako twój syn
Krew się wylała z zerżniętych żył
Tam w głębi lasu wśród nocnych widm